Rozdział 8: Maska


Arktyka? Co robi Whitney na Arktyce? A może to pomyłka komputera? Jest jeden sposób, żeby się dowiedzieć. Polecę tam.
Wyjąłem zbroję na takie mroźne klimaty.

-Naprawdę chcesz tam lecieć ? To może być pomyłka. Zresztą nie masz zbroi na warunki takiego zimna

-Ulepszyłem ją specjalnie, by przetrwała większy mróz. Poza tym dodałem kilka ulepszeń. Jest sprawniejsza w walce

Rhodey z powagą podszedł do fotela.

-No to na co czekasz? Leć!

Rhodey mnie nie powstrzymywał. Może znudziło mu się matkowanie. Tak, to , by wyszło na dobre.
Wzniosłem się w powietrze, włączając moc do butów. Na Arktyce znalazłem się po godzinie.

-Jak coś ,to nie odpowiadam za twoją głupotę

-Dobra, Rhodey. Wystarczy. Muszę się tylko upewnić, bo jeśli naprawdę tu jest, mam z nią do pogadania

Otworzyłem drzwi od bazy, gdzie wykrył komputer sygnaturę maski. Jednak wszystko było zamarznięte.

-Komputer. Skan otoczenia

<<Skanuję...>>

<<Błąd>>

<<Brak obecności innego życia>>

-Czyli to pomyłka. Wracaj już- wtrącił się Rhodey

Nie chciałem szybko wrócić do zbrojowni. Musiałem sam upewnić się, bo może teraz system też się pomylił. Może ktoś faktycznie tu jest?
Włączyłem latarkę na hełmie, chodząc po całym budynku.
Po dłuższym poszukiwaniu, zauważyłem blask.

-Rhodey, tam coś jest. Musiał ktoś tu być przede mną

Podszedłem do ściany, gdzie znalazłem maskę. Od Madame Mask. Czyli to prawda.

-Ona tu musi być. To jej maska. Tylko gdzie ona?

Nagle ktoś mnie zaatakował z jakiegoś blastera, zamrażając moją zbroję. Nie,to niemożliwe.

-Blizzard. A ty tu czego?

-Widzę, że wpadłeś w odwiedziny, Iron Manie. Myślałeś, że mnie zniszczyłeś, ale Gill czekał na odwet

Szybko odmroziłem strój, traktując wroga płomieniami.

-Ty też nie próżnowałeś. Ja też mam dla ciebie niespodziankę

Strzelałem repulsorami, ale on nadal stał. Niespodziewanie rzucił jakąś bombą, która poraziła cały system.

<<Nastąpi wyłączenie systemów>>

Dalej mogłem mówić, ale o broni nie było, ani mowy. Co tu robi Blizzard?





Chciałam w spokoju zasnąć. Jednak, co chwilę moja głowa obracała się szalenie w różne strony. Widziałam coś okropnego.

Byłam w jakimś mieście. Ciągnęła się gęsta mgła. Nie dostrzegłam nikogo.
Dopiero, gdy powoli szłam nieco dalej, spostrzegłam znane mi twarze. Otoczył mnie krąg ognia.
Rozglądałam się, szukając ucieczki, ale przed wyjściem stał Duch, który trzymał Iron Mana, wciskając swoją rękę w pancerz. Zaś kolejną osobą to był Whiplash. Trzymał zaplątanego biczami, porażonego Rhodey'go. Byłam przerażona.


-Nie ufaj nikomu- powiedział Duch

Te słowa powtarzały się i przewijały, aż ucichł jego głos. Po moich policzkach spłynęły łzy.
Później zauważyłam, że z mojego brzucha sączy się krew. Moje białe ubranie zmieniło się w krwistą i przerażającą sukienkę. Całe ciało zbladło w biel.


-Na pomoc!- krzyczałam, obejmując się ramionami przy ranie


Duch puścił Iron Mana. Zbroja zniknęła, a w ręce trzymał jego implant. Tony był blady i ciężko oddychał. Po kilku głośnych dusznościach, ucichł.
Już miałam do niego biec, ale instynktownie odwróciłam się i zobaczyłam, jak Rhodey doszczętnie płonął. Ich agonia naciskała na moją ranę, aż doszło do tego, że upadłam.
Nim powieki opadły, usłyszałam te same słowa, ale nie od Ducha. Twarz się zmieniła. To był mój ojciec.


-Nie ufaj nikomu


Obłęd tych słów gwałtownie mnie wybudził z tego koszmaru. Byłam przerażona.
Sprawdziłam, czy nie mam żadnych dziur. Upewniłam się, że to naprawdę nie była rzeczywistość. Próbowałam dojść do siebie.
Nawet nie zauważyłam, że po przebudzeniu coś krzyknęłam. Do pokoju weszła Bobbie.

-Pepper, w porządku?- spytała z troską

-Tak, to nic. Możesz wracać- odwróciłam się do ściany

Ona nie chciała odpuścić. Nie musiałam nic mówić. Nie znała mnie, a mimo tego wiedziała, że coś jest nie tak.

-Mów prawdę. Miałaś jakiś koszmar?- spytała

-Nie ważne. Jutro mam treningi i muszę się na tym skupić

-Przyszłam też się z tobą pożegnać. Wyjeżdżam, więc trzymaj się jakoś i nie daj się złamać- kiwnęła głową, uśmiechając się

-Dzięki. Udanej podróży- odwzajemniłam uśmiech

Nawet nie zauważyłam, kiedy zniknęła. Wzięłam się w garść i próbowałam zasnąć. Muszę być wypoczęta na jutrzejszy trening. Agentka Hill nie da mi forów. Tylko, co mam zrobić z tą kopertą ? Lepiej schowam do torebki.
Kiedy chciałam już zamknąć oczy, rozległ się alarm w placówce.

-Na serio?!- byłam podirytowana, że prawie wyrwałam sobie włosy

Ubrałam buty i zeszłam na hol. Jak się później okazało, to były tylko ćwiczenia jednego z agentów.

-Doskonały refleks, kadeci. Możecie wracać do koszar i widzimy się rano

Ziewnęłam ze zmęczenia i doczołgałam się do łóżka.



Musiałem coś zrobić. Rhodey kazał mi uciekać, ale co z Whitney? Muszę jej pomóc, chociaż chciała mnie wielokrotnie zabić. W końcu jest człowiekiem i ta maska ją zmieniła. Nie pozwolę jej umrzeć.
Włączyłem zapasowy generator, by być zdolnym do walki. Wystrzeliłem z unibeamu do Blizzarda. Poleciał na ścianę z hukiem, aż całą nią przebiłem się z nim.

-Widzę, że nie dajesz za wygraną. Co powiesz na to?

Rzucił kolejną bombę, ale użyłem pola siłowego. Pole nie wytrzymało i znów upadłem.

-Uciekaj stamtąd ! Już !

-Nie, Rhodey. Muszę ją znaleźć! - powoli zacząłem wstawać na nogi

-Wciąż nie masz dość?! Żałosne! Tracisz tylko czas!

-Komputer. Skan otoczenia

<<Skanowanie...>>

<<Brak jakichkolwiek oznak życia>>

Blizzard naładował swój blaster i wystrzelił mroźną kapsułę,  która rozpadając się zamarzała wszystko na swojej drodze. Baza ledwo stała, a ja nadal nie znalazłem Whitney.
Repulsorem strzeliłem w niego i wzniosłem się w powietrze. Nadal rozglądałem się, czy ona tu jest.
Szybko dostrzegłem jakąś dłoń ludzką.

-Rhodey, chyba ją znalazłem!

Wylądowałem z powrotem na ziemi, podchodząc do ciała. Rhodey nic nie mówił. Musiała paść łączność.
Wykorzystałem nieobecność wroga i sprawdziłem dokładnie, czy to była Whitney. Po jej blond włosach i zamkniętych powiekach rozpoznałem ją. Była zimna, jak lód.
Rzuciłem się na Blizzarda, szarpiąc go za kostium.

-Co ty jej zrobiłeś?!

Podniósł swój hełm.

-To nie ja! Ktoś chce mnie w to wrobić! Fakt, nienawidzę, gdy ktoś mi przeszkadza, ale jej tu nie było, Iron Manie!- strzelił z armaty, zamrażając moje nogi

Szybko się lód stopił. Niestety cała konstrukcja zaczęła nam spadać na głowę.

-Do zobaczenia, Iron Manie- zniknął Gill

Musiałem działać. Wziąłem Whitney i wyleciałem z bazy arktycznej. W porę udało mi się uciec. Jednak zbroja ledwo była na chodzie.

-Rhodey, jeśli mnie słyszysz, wezwij Mark II

Na kanałach wciąż była cisza. Gdzieś niezbyt daleko od pozostałości bazy, położyłem Whitney na śniegu.

-Komputerze. Wykonaj skan medyczny

<<Skanuję...>>

<<Brak funkcji życiowych>>

Nie wierzę. Blizzard ją zabił, ale nie przyznaje się do tego. Co się dzieje?
Najgorsze jest to, że to nie był koniec kłopotów. Zbroja była na rezerwach mocy. Nie byłem w stanie wrócić do zbrojowni, a autopilot nie działał.
Niespodziewanie zostałem przez kogoś zaatakowany. Poczułem silny ból kręgosłupa.

-Nie! To niemożliwe!

------------------------------*******************************---------------------------------------

Sytuacja robi się napięta i trudna do wyjścia. Za niecały miesiąc żegnamy sezon pierwszy i witamy nową część. Whitney padła martwa. Na kogo stawiacie? Czy to Blizzard ją zabił, a może ktoś inny? Jedno jest pewne, że dojdzie do nieuchronnego starcia z biczownikiem. Macie jakieś pytania odnośnie opo? Widzimy się za tydzień, bo na prośbę pewnej czytelniczki przyspieszam z premierą rozdziałów. To pewnie dla was dobra wiadomość, więc cieszcie się i łapcie pozytywne wibracje :)
+ Informacja
Unprotected- są plany na powrót, ale to zależy, czy się uda. Jesteście za czy przeciw? Wydarzenia 10 lat później.

http://unprotected-colia.blogspot.com/2015/03/unprotected-10-lat-pozniej-czy-to.html

Jeśli ktoś ma Twittera to właśie tam można mnie znaleźć. Dodaję wszelkie niusy odnośnie blogów.

https://twitter.com/anna_katari

Aha no i Wattpad. Wszystkie moje opowiadania tam zapisuję, Warto zajrzeć :)

8 komentarzy:

  1. Wow!Wow! Zaskoczyła mnie ze śmiercią Whitney. Nie wiem dlaczego, ale podejrzewam ducha. Może.przez te sytuacje u Pep, i ten list.
    Notka jak zawsze super <3
    A tak w ogóle, to kiedy Pep i Tony się spotkają? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze podejrzewasz. Duch maczał w tym palce. A Pep spotka Tony'ego dość późno . Po teście na agentkę . Fajnie, że dalej czytasz. Dziękuję ;)

      Usuń
  2. Śmierć Whitney? O rany...czemu mi jej szkoda,co się ze mną dzieje?!...Ten blizzard bardzo mnie drażni, tyle już mają kłopotów to jeszcze on musiał się zjawić:-o. A sen Pepper, nie no,przerażający. Oby te wydarzenia nie miały miejsca w rzeczywistości. I kto znów zaatakował Tony'ego?! Co tam się dzieje?!...Świetna notka, są emocje:-* czekam na więcej<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda ci jej? To dziwne ale pewnie ją widzisz w swoim świetle jako inną osobę , niż ja ją postrzegam. Blizzard musiał się pojawić skoro ktoś ma być oskarżony o jej śmierć. A ze snem to się wyjaśni . Pepper boi się o przyjaciół i dlatego ma koszmary. No i wraca nasz stary znajomy biczownik. Po zniknięciu Blizzarda to on będzie sprawiał kłopoty. Dziękuję za komentarz ;) I emocji nie zabraknie

      Usuń
  3. Wow, bardzo dramatyczny rozdział. Podoba mi się to :3 Sen Pepper? Jak najbardziej przerażający i wstrząsający. I oczywiście Duch. Gdzieżby mogło go zabraknąć. Whitney nie żyje, pewnie Duch się w to zaangażował... gdzie kłopoty tam i on! I Tony jak zwykle pakuje się w kłopoty.. ojoj..
    Pozdrawiam i życzę weny! :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dramat musi być, Znasz mnie na tyle, że bez tego bym nie pisałam. I jak zwykle dobrze myślisz, co do Ducha. Idealnie to ujęłaś :"gdzie kłopoty tam i on!" A jak to z naszym geniuszem bywa, musi być w kłopotach tak poważnych, że czyjaś pomoc by mu się przydała. Dziękuję za komentarz i liczę, że życzenie się spełni :)

      Usuń
  4. Rozdział naprawde fajny. Ten koszmar Pepper prostu uh, podobało mi się jak napisałaś i jeszcze ta akcja na Arktyce :). Aha i ten niebieski kolorek na blogu też świetny: D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba. Blog musiał zostać nieco zmieniony. A koszmar, jak koszmar. Oczywiście akcja na Arktyce dopiero się rozpoczęła i dzięki tobie rozdziały będą co tydzień. Dzięki, że dalej to czytasz ;)

      Usuń

Mam pisać dalej ?
Skomentuj co sądzisz o tej notce. Każda twoja opinia jest warta mojej uwagi

© Mrs Black | WS X X X