**Pepper**
Przez chwilę chciałam zapomnieć o tym, co powiedział Gene. Bomba w reaktorze? To niemożliwe, a z Whitney niech trzymają się od nas z daleka. Chłopaki śmiali się, więc nie chciałam im psuć humoru. Powiem Tony’emu, czego “niby” się dowiedziałam, ale teraz bardziej chciałam być z nim po tym, jak mi wyznał w piękny sposób miłość. Jednak Rhodey musiał ode mnie oberwać z liścia. On tam już wie za co.
Rhodey: Pepper, za co?
Pepper: Tony taki romantyczny, a TY WSZYSTKO PSUJESZ!
Rhodey: Przepraszam cię bardzo, ale jego poezja ciągnęłaby się w nieskończoność. Chciałem, żeby szybko to poszło
Pepper: Jak ty będziesz się oświadczał swojej dziewczynie, też ci poprzeszkadzam. Czemu nie? Oliwa sprawiedliwa
Tony: Rhodey, czy ja o czymś nie wiem? Czyżbyś zdradzał swoją ukochaną historię z Whitney?
Rhodey: Co?! Skąd taki poroniony pomysł?! Już wolałbym oświadczyć się tej wrzeszczącej sąsiadce z góry, niż z tą małpą
Tony, Rhodey, Pepper: HAHAHA!
Od razu wybuchnęliśmy we trójkę ze śmiechu. Chociaż… Czy Rhodey na pewno mówi prawdę? A jeśli serio ma dziewczynę? Uu! Gorąco.
**Victoria**
Dość długo nie widziałam się z Ho, a usłyszałam o jakiejś operacji na Tony’m. Od razu chciałam się dowiedzieć, co się stało. Akurat, jak otworzyłam drzwi, siedział przy biurku z zamyśloną głową, przeglądając papiery. Czyżby było źle?
Dr Yinsen: O! Witaj, Victorio. Kawy?
Dr Bernes: Niedawno piłam. Już długo jestem na kolejnym dyżurze u maluszków
Dr Yinsen: Jak to kolejny?
Dr Bernes: Kilka dni temu siedziałam na oddziale położniczym, bo zastępowałam Ellie, która zrobiła sobie jeden dzień wolny
Dr Yinsen: Dziwne. Przecież operowałaś razem ze mną. Nawet dałaś mi reaktor
Dr Bernes: Chciałbyś, ale nie. No właśnie. I co zrobiłeś z Tony’m?
Dr Yinsen: Chciałem pozbyć się implantu i wtedy go dałaś, żeby użyć
Dr Bernes: Na pewno mnie tam nie było
Dr Yinsen: A poza tym, ktoś podmienił mieszanki. Nic nie kojarzysz?
Dr Bernes: Przecież powiedziałam, że byłam w innym miejscu
Dr Yinsen: To jedynie oznacza, że mieliśmy do czynienia z oszustwem
Dr Bernes: Bardzo niedobrze. Co teraz?
Dr Yinsen: Niepokoją mnie jego wyniki. Reaktor bardziej pogorszył stan, niż wadliwy implant
Dr Bernes: Więc umrze?
Dr Yinsen: Nie powiedziałem tego, ale musimy odtworzyć implant. Obawiam się, że znowu zabraknie nam czasu na szukanie innego rozwiązania
Położyłam dłonie blisko jego klatki piersiowej, całując w usta. Od razu zaprowadził mnie do sypialni i już wiedziałam, co będzie dalej. Lekko zostałam rzucona na łóżko. Nie wiem, czy to przez wino, ale chciałam, żeby był, jak najbliżej mnie. Żeby poczuć jego dłonie. Taka prawdziwa miłość.
**Pepper**
Rhodey wyszedł ze zbrojowni, a Tony prosił, żebym mu zaufała. Zawiązał mi oczy, więc ciężko o coś takiego, ale przecież nie zrobiłby mi krzywdy. Ufam mu bezgranicznie, dlatego ostrożnie mnie prowadził do celu. Drogę znałam na pamięć do tego miejsca, skąd unosił się zapach kurczaka i… świec?
Nagle odzyskałam wzrok, gdy zdjął przepaskę z oczu. Przyjrzałam się pomieszczeniu. Kuchnia, a dokładnie stół ze świecami zapachowymi oraz dwa talerze pysznej kolacji po tej samej stronie wraz z kieliszkiem wina. Postarał się. Od razu z wdzięczności cmoknęłam go w policzek.
Pepper: Jestem z ciebie dumna
Tony: Rhodey mi pomógł
Pepper: Mówisz o tej szopce z szukaniem pierścionka? Niezły byłby tytuł w wiadomościach: “Przyszła żona Tony’ego Starka pod pretekstem zagubionej książki przyjaciela, znajduje pierścionek zaręczynowy”
Tony: Ale jesteś gadatliwa
Pepper: Haha! Masz problem? Skoro zdecydowałeś się na tę chorą akcję z zaręczynami…
Tony: Chorą?
Pepper: Rhodey to wymyślił?
Tony; Zdziwisz się, bo ja
Pepper: Jesteś chory
Tony: Wiem
Pepper: Ale i tak cię kocham. Chcę być z tobą do końca…
Przerwałam, gdy w głowie pojawiła się migawka ze wspomnienia rozmowy o bombie w reaktorze. Łzy stanęły mi w oczach, ale próbowałam się opanować. Tony położył mi rękę na ramieniu.
Tony: Pepper?
Pepper: Przepraszam… Ja…
Tony: W porządku. Jestem z tobą
Pepper: Na razie
Tony: Jak to?
Pepper: Może zjedzmy kurczaka, co? Mmm… Ładnie pachnie
Tony: Eee… Dobrze. Po kolacji przygotowałem coś jeszcze
Pepper: Czy ty…
Tony: Aha! Zgadza się
Pepper: To za wcześnie
Tony: Pamiętasz, co ci kiedyś powiedziałem?
Pepper: Że nigdy na nic nie jest za późno?
Tony: Prawidłowa odpowiedz, panno Potts
Pepper: Dziękuję, Tonusiu. No to smacznego
Tony: I wzajemnie
Siedzieliśmy obok siebie, jedząc kurczaka, delektując się lampką wina. Bardzo mi smakowało, a przyznał się, że sam robił. Chyba lepszego faceta nie mogłabym poznać, jak Tony’ego. Przez późną godzinę na zegarku, bo akurat wybiła dwudziesta druga, chciałam położyć się spać. Robiłam się senna.
Tony: Hej! Nie zasypiaj mi tu. Smakowało?
Pepper: Potrafisz gotować, jak na faceta
Tony: To miało mnie obrazić?
Pepper: Niekoniecznie. Po prostu trudno trafić na idealnego mężczyznę w swoim życiu. Ja znalazłam
Położyłam dłonie blisko jego klatki piersiowej, całując w usta. Od razu zaprowadził mnie do sypialni i już wiedziałam, co będzie dalej. Lekko zostałam rzucona na łóżko. Nie wiem, czy to przez wino, ale chciałam, żeby był, jak najbliżej mnie. Żeby poczuć jego dłonie. Taka prawdziwa miłość.