Rhodey: Wszystko gra?
Pepper: To nic. Zmęczona jestem
Rhodey: Nie chcesz wrócić do domu? Przecież widzisz, że już jest po wszystkim
Pepper: Lekarz powiedział, że to jeszcze nie koniec
Roberta: Pójdę porozmawiać z nim, jak długo Tony zostanie w szpitalu, a później sobie porozmawiamy
Rhodey: Dobrze
Kobieta poszła do gabinetu lekarza. Mogliśmy zakraść się na OIOM. Zrobiłabym cokolwiek, by zobaczyć Tony’ego i poznać też prawdę.
Pepper: Idziesz?
Rhodey: Nie możemy
Pepper: Jakbyś zauważył, nikogo tam nie ma. Chcesz wiedzieć, kto go tak urządził?
Rhodey: Tak
Pepper: To nie wlecz się i chodź
Otworzyłam drzwi, zamykając je ostrożnie, by nie zauważyli, że weszliśmy. Tony leżał i raczej spał. Lekko go szturchnęłam, szepcząc.
Pepper: Tony, obudź się
Rhodey: Jesteś pewna, żeby go budzić?
Pepper: A jak chcesz inaczej dowiedzieć się o ostatniej akcji? Nikt inny nam nie powie
Rhodey: No wiesz. Zawsze są inne metody. Powinien odpoczywać, a ty wolisz zatruwać mu głowę
Pepper: Tony, wstawaj. Musimy pogadać
Rhodey: Pepper, on jest bardzo słaby. Niemożliwe, żeby…
Tony: Pepper?
Lekko otworzył oczy. Chciałam jedynie dowiedzieć się, kto chciał, żeby wykitował. Nie pozwolę, żeby znowu się to powtórzyło.
Pepper: Tak, to ja. Możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie? Wiem, że jesteś słaby, ale powiedz. Czy walczyłeś z Whiplashem?
Rhodey: Tony, bez kłamstw. Spokojnie. Powiedz tylko, kto cię tak dobił? Pepper się nie myli?
Tony: Tak… To… on
Pepper: Kiedy przestaniesz być takim pieprzonym egoistą i myśleć o sobie?!
Rhodey: Pepper, cicho, bo się dowiedzą
Pepper: Nie obchodzi mnie to! Tony, słyszysz mnie?
Tony: Słyszę i… masz rację… Przepraszam
Pepper: To tylko puste słowa z tym twoim “przepraszam”, bo od razu, jak stąd wyjdziesz, będziesz robił to samo!
Rhodey: Ciszej mój, bo serio nas wywalą
Tony: Czemu?
Pepper: Dla ciebie złamaliśmy zasady i weszliśmy nielegalnie
Tony: Miło
Zdołał się uśmiechnąć, lecz wciąż czuł ból. Miałam ochotę mu przywalić za to ukrywanie walki. Nie chciałam już nic mówić i wybiegłam do łazienki, gdzie w spokoju uwolniłam łzy. Tyle dla niego robimy, a on ciągle ma to gdzieś. Poświęcamy się, martwimy, a czasem przez ten strach nie potrafimy myśleć racjonalnie. Może nie miał implantu, ale to nie zwalniało nas z tej zwykłej troski o jego zdrowie. Przecież jako Iron Man ciągle ryzykował i pewnie będzie robił to dalej, dopóki któryś z wrogów nie zabierze blaszaka do grobu. Nie zasypie go ziemią.
Kiedy poczułam się odrobinę lepiej, poszłam pod salę. Mój wzrok skupił się na dwóch mundurowych, którzy wyprowadzali w kajdankach… Niemożliwe. Yinsen został aresztowany? Byłam w szoku i nie tylko ja, bo Rhodey tez się zdziwił, ale Roberta chyba wiedziała, że tak będzie. Jako jedyna stała z powagą, odwracając wzrok w inną stronę.
Pepper: Co się stało?
Roberta: Ktoś na niego doniósł. Słyszałam, że złamał kodeks etyki zawodowej lekarzy
Pepper: Przecież, jeśli chodzi o czyjeś życie, czasem trzeba zrobić coś poza prawem
Roberta: Uczestniczyłam w takich przypadkach. Niestety większość spraw kończyła się wyrokiem, skazującym na więzienie
Pepper: To nie fair! On nie może pójść do więzienia!
Rhodey: Nie może. Tylko on potrafi zrobić coś niemożliwego
Roberta: Nie martwcie się. Jak wyznaczą termin rozprawy, spróbuję mu pomóc wrócić do pracy
Rhodey: Nigdy nie wątpiłem w twoje możliwości
Roberta: I mam nadzieję, że tak pozostanie
Nagle usłyszałam hałas maszyny na OIOMie. Coś złego się stało. Miałam nadzieję, że nie chodziło o Tony’ego. Od razu jakaś młoda dziewczyna tam wbiegła. Nie wiedzieliśmy, czy była lekarzem. Bałam się o mojego chłopaka, mimo że byłam na niego zła.
Roberta: Ona mu pomoże
Pepper: Skąd taka pewność?
Roberta: Zanim Ho został aresztowany, wspomniał o lekarce, która była wyszkolona przez niego, by w razie nagłej sytuacji, mogłaby pomóc. Wszystko będzie dobrze
Rhodey: Ale dlaczego go oskarżyli?
Roberta: Ktoś dał próbki jakiś leków, które były mieszanką innych substancji, więc oskarżenie padło pod kątem oszustwa, co też zostało zakwalifikowane do narażenia zdrowia i życia przez eksperymentowanie i stosowanie metod uznane za szkodliwe przez naukę
Rhodey: No to spore zarzuty
Podeszłam pod okno, gdzie mogłam zobaczyć, czy to faktycznie z Tony’m się pogorszyło. Niestety, ale tak. Serce biło szybciej z strachu, bo pisk dochodził z kardiomonitora. Nowe serce i już atak? Nie mogła pozwolić mu umrzeć.
Za długo to trwało. Byłam tak zniecierpliwiona, więc wparowałam do sali, krzycząc. Nie potrafiłam opanować emocji.
Pepper: Co się z nim dzieje?! Ratuj go!
Dr Bernes: Uspokój się, Już jest dobrze, a ty nie powinnaś tu być
Pepper: Przepraszam. Po prostu się martwię eee…
Dr Bernes: Dr Victoria Bernes. Na czas nieobecności dr Yinsena, będę go zastępować. Niczym się nie martw, ale musisz stąd wyjść
Pepper: Dobrze, a kiedy będzie mógł wrócić do domu?
Dr Bernes: Miał być wypisany za tydzień i tak zostanie
Uśmiechnęła się i zaprowadziła mnie do wyjścia. Nie wyglądała na zbyt doświadczoną, ale odchodząc zauważyłam, że były oznaki życia i udało jej się uratować Tony’ego.
Rhodey: Ha! Wywaliła cię!
Pepper: Cicho! Nie żartuj sobie. Nie mam ochoty się z tobą droczyć. Inny razem, Rhodey
Rhodey: Znowu płaczesz?
Pepper: To okropne. Już z nim nie pogadamy
Rhodey: Czemu?
Pepper: Bo umiera
Płakałam, bo znowu przeżywałam ten ból. Płakałam, bo znowu trafił na granicę między życiem a śmiercią. Płakałam, bo blada twarz, niczym trupa, będzie mnie prześladować. I będę płakać tak długo dopóki Tony nie uśmiechnie się bez przymusu. Dopóki nie nadejdzie lepsze jutro.